Ubrałam białą bluzkę w paski, jeansowe shorty z shortów
zwisały szelki i trampki. Właśnie tak wyszłam na spacer i do sklepu na zakupy z
listą ofiarowaną mi przez rodzicielkę. Droga do sklepu przechodziła przez park.
Szłam wolno i cieszyłam się otaczającą przyrodą. Nagle usłyszałam krzyk.
-STÓJ!!
Obejrzałam się za mną szedł wysoki chłopak w bluzce w paski, czerwonych spodniach i szelkach, a no i nie zapomnijmy że miał buty. Z daleka nie mogłam poznać kto to i poszłam dalej.
Obejrzałam się za mną szedł wysoki chłopak w bluzce w paski, czerwonych spodniach i szelkach, a no i nie zapomnijmy że miał buty. Z daleka nie mogłam poznać kto to i poszłam dalej.
-EJ ty w paski STÓJ !!! –usłyszałam drugi raz. Odwróciłam
się i palnęłam.
-Czego?!?! –Chłopak podszedł bliżej, nie mogłam uwierzyć
własnym oczom przede mną stał we własnej osobie nie nikt inny jak Louis
Tomlinson moja inspiracja w wyborze ciuchów na dzisiejszy dzień, dobrze
wiedziałam z Internetu, że Louis nie lubi jak ktoś zakłada paski i pomyślałam,
że zaraz dostanę jakiś ochrzan.
-Wiesz ładnie ci w tym –o kurcze nie zjechał mnie, może to
się tyczyło tylko chłopaków z One Direction.
-Dzięki tobie też –uśmiechnęłam się o co niby mi zostało.
-A tak w ogóle jestem … -przerwałam mu zanim się zdążył
przedstawić.
-Louis –zaśmiałam się.
-Tak, a skąd wiesz? Jesteś naszą fanką? –zapytał z uśmiechem
na ustach.
-Tak, ale spokojnie nie zacznę piszczeć. A tak w ogóle
jestem [t.i]
-Uff dzięki, idziesz w jakieś konkretne miejsce? –zapytał
stojąc obok.
-Tak do sklepu –odpowiedziałam.
-Mogę się przyłączyć? –zapytał z tym samym cudownym
uśmiechem.
-Tak jasne jeśli chcesz. –sama nie wierzyłam w to że
spotkałam Louisa Tomlinsona.
Przez całą drogę do sklepu poznaliśmy się lepiej, był
fajniejszy niż bym się spodziewała. Gdy weszliśmy do sklepu pomógł mi w
szukaniu produktów, gdy usłyszał że następne na liście są marchewki biegł po
sklepie jak szalony a ja nie mogłam ze śmiechu.
-Czyli to prawda?! –zapytałam przez uśmiech.
-Ale, że co prawda? –zapytał zdziwiony pakując marchewki do
wózka.
-No że lubisz marchewki –powiedziałam i spojrzałam na dalszą
listę zakupów wykreślając niewidzialną linią zakupione warzywo.
-Tak prawda –uśmiechnął się, podchodząc do mnie.
-To chyba już wszystko, możemy jechać do kasy –ruszyłam w
kierunku kasy, kolejka nie była długa więc szybko wyszliśmy ze sklepu z
zakupionymi zakupami. Louis była tak miły, że zapakowaliśmy zakupy do jego auta
i podwiózł mnie pod sam dom.
-Chodź pomogę ci wnieść, zakupy –powiedział otwierając
przede mną drzwi samochodu.
-Dzięki, ale chyba i tak dla mnie dużo zrobiłeś
–uśmiechnęłam się i wzięłam najcięższą siatkę.
-Daj mi to –polecił chłopak i wziął siatkę z mojej dłoni.
Wzięłam inną i otworzyłam drzwi do domu, w domu było pusto, położyliśmy zakupy
na kuchennym stole i zabrałam się za rozpakowywanie produktów. Louis była tak
miły i pomógł mi. Świetnie się przy tym bawiąc.
~ Kamila
Boski:**
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:***
"Ej ty w paski stój"--> niby nic, a zaczęłam się śmiać jak głupia xD
OdpowiedzUsuńHeh, megaśny imagin :)
Natalia